Łatwa do przewidzenia była reakcja rozmaitej maści "niezależnych" dziennikarzy, rozmaitej maści socjologów, psychologów i innych "logów" na wyemitowany wczoraj dokument Jana Pospieszalskiego "Solidarni 2010". Dzis na łamach np. tygodnika bałtyckiego "Polska" czytamy dramatyczne pytanie: "I co my teraz zrobimy" stawiane przez jakiegoś psychologa (do tego profesora Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej) , który stwierdziwszy że potrzebujemy pomocy psychologa (i to bynajmniej nie po traumie jaką dla każdego była niedawna katastrofa z udziałem pary prezydenckiej i 94 innych pasazerow, ale po tym jak przeżywalismy żałobe po nich) udziela nam wytycznych na temat: jak wolno nam przeżywac żałobę, a jak nie. Nic nie wiem o tym Panu, ale to co powedział i co potem skwapliwie podchwyciły portale internetowe pozwala wysnuć wniosek , ze z obiektywną nauką ten pan ma niewiele wspolnego. Może znajdzie się jakiś ekspert (najlepiej psycholog), który podpowie p.Łukaszewskiemu, jak najlepiej kamuflować prawdziwe intencje, aby przynajmniej wyglądać na "niezalezny autorytet".
Oto link:
http://portalwiedzy.onet.pl/4869,51172,1609317,1,czasopisma.html