Większośc portali w poniedziałek podało informację: "Kolejki są długie, sięgają od krypty do Bramy Wazów, mimo że pada deszcz. Szczególnie te trzy ostatnie dni były trudne. Przyjechało dużo ludzi, którzy chcieli zejść do krypty i pokłonić się przed sarkofagiem - powiedział w poniedziałek proboszcz Katedry Wawelskiej ks. prałat Zdzisław Sochacki. Jak podkreślił, pomimo że emocje związane z pochówkiem już opadły, ludzie nadal chcą przyjechać i oddać hołd prezydenckiej parze. - Trzeba będzie zadać sobie pytanie, co jest w naszych rodakach takiego wielkiego, że potrafią tak uporządkować swoje życie, by tu być i oddać cześć - powiedział ks. Sochacki. Jak dodał, "w dotykaniu sarkofagu przez odwiedzających uwidacznia się ich głęboka więź z prezydentem".
Własnie tak! GŁEBOKA WIĘŹ! A przecież "emocje opadły", także "owczy pęd" Polaków nie wydaje się już być zbyt trafną diagnozą. I jakoś też nie chce mi sie wierzyć, że potrzebę "dotknięcia sarkofagu" odczuwają ci, którzy wtedy, na Krakowskie Przedmieście przyszli, żeby oddac hołd tylko "urzędowi" Prezydenta.Oficjalne czynniki odtrąbiły tryumfalnie koniec żałoby jeszcze kiedy oficjalnie trwała. Tylko w sercach wielu Polaków ta głęboka rana... "Będzie się długo goiła, MUSI się długo goić..." powiedział abp Nycz. Tak jest. Jeśli trzeba, będzie sie goiła tak długo aż znów będziemy żyli w polskim domu, wolnym i niepodległym...